Menu

niedziela, 22 lutego 2015

Kosmetyki (nie)tylko na Walentynki

Dzień dobry wszystkim :)
Niektórzy mówią, że niedziela to najbardziej leniwy dzień tygodnia, a ja dziś nie jestem tego taka pewna ;)
Ciasto czekoladowe (na tartę) już kończy swoje leżakowanie w lodówce, a „dżem” wydziela przyjemną woń cynamonu, którą czuć w każdym zakątku mieszkania. Obok mnie leży przygotowany scenariusz zajęć - pozostanie mi jeszcze znaleźć bądź zrobić kilka pomocy i wówczas spokojnie spakuję wszystko do torby z nadzieją, że pracowita część dnia właśnie dobiega końca. 

W międzyczasie (wykorzystując resztki wolnych chwil) postanowiłam podzielić się z Wami opiniami na temat niedawno (i dawno też) zakupionych kosmetyków, które z S. mianowałyśmy naszym „must have” na tegoroczne Walentynki.  
Oczywiście nie każdy z nich przypadł nam do gustów, ale właśnie sens w tym, by odkrywać nowe i odrzucać niechciane :)


 Numerem jeden stały się malinowe kosmetyki Bielendy.
Masło zakupiła S., by używać go do ćwiczenia masażu. Peeling zaś zakupiłam ja, gdyż zakochałam  się w nich jakiś czas temu  (zaczęło się od tych z Perfecty) i miłość ta trwa po dzisiejszy dzień.
Ich cena oscyluje wokół 15 zł. Co prawda udaje się je wyhaczyć taniej, ale nie na osiedlowych drogeriach (bynajmniej u nas).  
  
Masło
Zalety:
- przepiękny zapach, który utrzymuje się długo na skórze
- nawilżenie, które daje idealny poślizg podczas wykonywania masażu
- skóra po zastosowaniu masła jest sprężysta

Wady:
- S. uważa, że jest ono dla niej zbyt tłuste

Ja nie wypowiadam się na jego temat, gdyż jeszcze nie było mi dane go stosować, ale obiecuję, że nadrobię i podzielę się z Wami również moją opinią.

Peeling
Zalety:
- piękny, długotrwały zapach
- po jego zastosowaniu skóra jest wyraźnie napięta, sprężysta i lekko natłuszczona
- dobrze oczyszcza/złuszcza naskórek
- nie podrażnia

Wady:
My nie mamy do niego żadnych zastrzeżeń :)

Kolejnym kosmetykiem jest olejek od Bielendy, który S. zakupiła z myślą o Walentynkowej kąpieli. Olejek ten zawiera Johimbinę, która uważana jest za silny afrodyzjak oraz piżmo i jaśmin, co daje bardzo przyjemne połączenie zapachowe. Nie zauważyłam, żeby S. wspominała o jakichkolwiek wadach tego produktu, a zalety są następujące:
- intensywny, ładny zapach, który utrzymuje się długo na skórze
- cena!
- poręczne opakowanie/nakrętka
- pieni się :)
- dobrze nawilża ciało

Dwa ostatnie, o których napiszę, mają niestety więcej wad niż zalet, ale nie spodziewałyśmy się po nich zbyt wiele, gdyż nawet cena wskazywała na to, że możemy być mniej zadowolone ;)
Vintage olejek do kąpieli o zapachu żurawinowym oraz sól do kąpieli bebeauty Spa o zapachu lotosu, bo o nich tu mowa, to kosmetyki zakupione po raz pierwszy i na pewno ostatni. 

Olejek/żel Vintage
Zalety:
- nawet dobrze się pieni
- cena

Wady:
- bardzo nieporęczna nakrętka
- piękny zapach (niestety tylko w butelce i chwilę na ciele)
- skóra po nim nie jest jakoś wyjątkowo napięta/sprężysta

Sól do kąpieli
Zalety:
- barwienie wody
- cena

Wady:
- niestety nie zauważyłyśmy, by ujędrniała czy też wyjątkowo wygładzała skórę
- nas drażni jej zapach
 

Podzielcie się swoimi opiniami na temat tych oraz innych produktów tego typu. 
Chętnie wypróbujemy coś nowego.
 
Życzymy Wam udanego relaksu w to niedzielne popołudnie.
 Keep calm and always smile :)


P.S.WeAreCrazy



poniedziałek, 16 lutego 2015

Luźny look - czyli o tym czy dresy mogą dobrze wyglądać w połączeniu z żakietem

Witajcie!
W dzisiejszym zestawianiu znajdziecie to, co lubi P.
Choć do niedawna nie ubierała spodni z krokiem między kolanami i butów typu sneakersy, szybko odnalazła się w tym niezobowiązującym stylu. Królującymi tu kolorami są pudrowy róż oraz szarość, które towarzyszą jej dość często i dobrze współgrają.
Żakiet mogłyście/mogliście podziwiać wcześniej (w moich barwach TUTAJ!), ale cała reszta to blogowe świeżynki. Czapka i komin (ten szczególnie, ze względu na ocieplaną wewnętrzną stronę) są niezbędnikiem zimowej garderoby. Buty - w przeciwieństwie do poprzedników - wcale zimowymi nie są, ale przy tak pięknej (czyt. suchej) pogodzie można o to nie dbać :D
Nawiązując do tematu posta uważamy, że zestawienie dresów z żakietem ma sens, gdy marynarka nie jest klasyczną/garsonkową ^^
Czasami po prostu warto pobawić się modą i łączyć ze sobą różne style, bo może wyjść z tego coś ciekawego. Oczywiście nic na siłę :P 
 
 

 


 

 



 




 


kurtka -Toxic jeans
czapka + komin - C&A
dresy - Adidas
sneakersy - czasnabuty.pl
żakiet - Made in Italy
bluzka - Diverse
P.S.WeAreCrazy

niedziela, 8 lutego 2015

Pączki w nieco zdrowszej wersji ;)

Dzień doberek :)
Jak Wam mija niedziela? Leniwie? Aktywnie? 
My w końcu mogłyśmy spędzić czas wspólnie i postanowiłyśmy, że z powodu zbliżającego się Tłustego Czwartku zrobimy sobie "Tłustą Niedzielę" ^^, a żeby nie było aż tak FAT, zamiast zwykłej mąki wykorzystałyśmy pszenną pełnoziarnistą. 
Tak oto powstały dziś pączki w wersji bardziej "fit" :).  
Przepis, który proponujemy jest dużo szybszy od tzw. przepisów babć, a jednocześnie pączki wychodzą tak pulchne, że po jednym ma się ochotę na kolejne. Dawniej pączuchy lepiłyśmy z babcią - tradycyjnym sposobem - i schodził na to cały Tłusty Czwartek. Ten przepis zaś gości w naszej kuchni od kilku lat dzięki cioci Wioli i z czystym sumieniem go polecamy, bo te grubasy z nadzieniem wychodzą przepyszne!



Składniki:
  • paczka drożdży
  • 8 łyżek cukru
  • 8 żółtek
  • ok. 40 g marmolady
  • 1 kg mąki pszennej (w naszym przypadku) pełnoziarnistej
  • 2 szklanki letniego mleka (my dałyśmy 1,5 %)
  • łyżka margaryny
  • 8 łyżek oleju
  • 50 ml spirytusu (my dałyśmy wódkę)
  • my dodałyśmy również aromat waniliowy 

Przepis:
Drożdże, cukier oraz żółtka miksujemy przez około 10 minut do momentu uzyskania ładnej, jednolitej masy. W tym samym czasie podgrzewamy lekko mleko z margaryną (pamiętajcie, że mleko ma być naprawdę letnie). Na koniec dodajemy wszystkie składniki do uzyskanej masy drożdżowo - jajecznej i ręką energicznie wyrabiamy ciasto na "bułeczkę". Odstawiamy w ciepłe miejsce na dwie godziny. Po tym czasie lepimy pączuszki, w które wkładamy marmoladę i ulepionym pozwalamy chwilę urosnąć. Smażymy na głębokim tłuszczu. 
Dziś zrobiłyśmy ciasta dwa razy więcej i wyszło nam około 50 sztuk grubasków :)
Nasze rady - lepcie pączki naprawdę małe, bo rosną sporo nawet podczas smażenia i jeśli lubicie bardzo słodkie, to dodajcie więcej cukru, bo te do najsłodszych nie należą (dla nas jest to kolejna zaleta tego przepisu) ;).
Smacznego!


P.S.WeAreCrazy

niedziela, 1 lutego 2015

Futrzana kamizelka w roli głównej

Witajcie serdecznie!
Zima chyba postanowiła nie zawitać do nas w tym roku. W Poznaniu ciągle szaro, buro i nawet jednego dnia z białym puchem nie było nam dane przeżyć tej zimy. Nie mamy zamiaru robić zdjęć podczas takiej pogody, wszystko wokół wydaje się być brudne i światło też nie rozpieszcza, bo słońca jak na lekarstwo. Właśnie dlatego dzielimy się z Wami kolejnym zestawieniem, które udało nam się zrobić podczas pięknej jesieni - już kilka miesięcy temu. Aż dziwnie się patrzy na te długie włosy P., które teraz nie sięgają do ramion :) I kilogramów również ubyło :) 
Uwielbiamy wszystko co misiowe, futerkowe, milutkie i włochate, ale byle do wiosny!
 











 spodnie - orsay
kamizelka - prywatny butik
koszula - diverse
botki - street feet
torebka - alex.max

P.S.WeAreCrazy