Menu

Kosmetyki

Demakijaż i nie tylko (part II)


Witamy po tak długiej przerwie!
Wcale o Was nie zapomniałyśmy, ale pojawiło się w naszym życiu kilka przeszkód, które skutecznie uniemożliwiły nam bycie z Wami. 
Postaramy się wracać powoli do normy (na tyle, na ile pozwolą nam obowiązki). 

Dziś (w ten ponury dzień) startujemy z kosmetykami do oczyszczania twarzy i demakijażu.
W tytule zaznaczyłyśmy, że jest to część druga, bo faktycznie pisałyśmy już o kilku produktach tego typu --> TUTAJ.


Po pierwsze wracamy z kosmetykiem Yves Rocher Pur BLEUET, gdyż obiecałyśmy wspomnieć o nim po jego zastosowaniu. We wrześniu była to pierwsza buteleczka, a teraz trzymamy w ręku chyba piątą. Jest to niezawodny produkt, z którym ciężko nam się rozstać. 
Producent informuje nas, że płyn doskonale usuwa makijaż, nawet wodoodporny i podtrzymujemy to zdanie w całości! Jest to najlepszy kosmetyk dwufazowy, jaki używałyśmy do tej pory.

Zalety:
-  nie pozostawia zbyt tłustej powłoki na skórze (jak robi to np. ZIAJA dwufazowa)
- idealnie radzi sobie nawet z wodoodpornym makijażem
- cienie usuwa za jednym pociągnięciem płatka kosmetycznego
- wydajny
- poręczna buteleczka

Wady:
- cena (katalogowa 24 zł, ale my nigdy nie zapłaciłyśmy za niego aż tyle!)
- kiepska nakrętka
- zapach nie dla każdego

Kolejny kosmetyk Yves Rocher, który niestety nie zachwycił nas niczym, na szczęście dostałyśmy go jako GRATIS, to żel do demakijażu wrażliwych oczu. Na pewno po skończeniu nie zagości już w naszej kosmetyczce.

Zalety:
- poręczne opakowanie
- jest bardzo delikatny i może godny polecenia tym, którzy faktycznie mają wrażliwe oczy, gdyż konsystencja żelu i jego chłód przyjemnie łagodzi powieki

Wady:
- ohydny zapach (mimo tego, że producent zapewnia o tym, że jest on bezzapachowy) 
- CENA!!! (katalogowa wynosi 33 zł)
- znamy i stosujemy lepsze kosmetyki do demakijażu oczu, ten radzi sobie średnio
- brak pompki/dozownika sprawia, że nigdy nie wiemy, ile żelu wypłynie na płatek

Łagodny płyn micelarny - tonik 2 w 1 TOŁPA
 Producent zapewnia o łagodnym oczyszczeniu, tonizowaniu, nawilżeniu i odświeżeniu. Wszystko to S. podtrzymuje, gdyż ja jeszcze nie miałam możliwości jego stosowania, a ona ma już drugą buteleczkę.

Zalety:
- "genialny" zapach (bo S. lubi wszystko, co bławatkowe)
- cena (w Biedrze 14 zł)
- wydajność
- nawilżenie
- szybko się wchłania
- dobrze oczyszcza (radzi sobie z tuszem, ale nie polecamy go jako jedyny kosmetyk do demakijażu)
- nakrętka, której nie trzeba odkręcać

Wady:
brak
Jeśli ja jakieś zauważę, na pewno się tym podzielę.

Płyn micelarny 3 w 1 Bielenda 
Używałam go tylko ja i wiem, że nie pojawi się ponownie w mojej łazience, bo znam lepsze kosmetyki tego rodzaju.

Zalety:
- całkiem przyjemny zapach
- wydajność
- cena (ok. 10 zł)
- nawilżenie

Wady:
- nie poradził sobie ze zmatowieniem mojej cery
- kiepsko usuwał makijaż oczu
- pozostawiał dziwną powłokę na buzi

Celia de Luxe płyn micelarny
To jeden z moich faworytów, który traci w moich oczach tylko ze względu na zapach, ale i tak go UWIELBIAM!

Zalety:
- idealnie oczyszcza
- nawilża
- fantastycznie nadaje się do demakijażu oczu
- mimo zawartości D-pantenolu moja cera (naczynkowa) nie była podrażniana
- CENA!!! (8 zł)
- buteleczka i otwieranie

Wady:
- dla mnie zapach 

Na koniec nowy nabytek. Lirene płyn micelarny 3 w 1.
Producent zapewnia o oczyszczaniu, tonizowaniu i redukcji zaczerwienień. 
Jestem bardzo ciekawa, jak poradzi sobie z cerą naczynkową. 
Póki co - zapach przyciąga ;)

Pozdrawiamy Was gorąco!

P.S.WeAreCrazy



 

 

Kosmetyki (nie)tylko na Walentynki 

Dzień dobry wszystkim :)
Niektórzy mówią, że niedziela to najbardziej leniwy dzień tygodnia, a ja dziś nie jestem tego taka pewna ;)
Ciasto czekoladowe (na tartę) już kończy swoje leżakowanie w lodówce, a „dżem” wydziela przyjemną woń cynamonu, którą czuć w każdym zakątku mieszkania. Obok mnie leży przygotowany scenariusz zajęć - pozostanie mi jeszcze znaleźć bądź zrobić kilka pomocy i wówczas spokojnie spakuję wszystko do torby z nadzieją, że pracowita część dnia właśnie dobiega końca. 

W międzyczasie (wykorzystując resztki wolnych chwil) postanowiłam podzielić się z Wami opiniami na temat niedawno (i dawno też) zakupionych kosmetyków, które z S. mianowałyśmy naszym „must have” na tegoroczne Walentynki.  
Oczywiście nie każdy z nich przypadł nam do gustów, ale właśnie sens w tym, by odkrywać nowe i odrzucać niechciane :)


 Numerem jeden stały się malinowe kosmetyki Bielendy.
Masło zakupiła S., by używać go do ćwiczenia masażu. Peeling zaś zakupiłam ja, gdyż zakochałam  się w nich jakiś czas temu  (zaczęło się od tych z Perfecty) i miłość ta trwa po dzisiejszy dzień.
Ich cena oscyluje wokół 15 zł. Co prawda udaje się je wyhaczyć taniej, ale nie na osiedlowych drogeriach (bynajmniej u nas).  
  
Masło
Zalety:
- przepiękny zapach, który utrzymuje się długo na skórze
- nawilżenie, które daje idealny poślizg podczas wykonywania masażu
- skóra po zastosowaniu masła jest sprężysta

Wady:
- S. uważa, że jest ono dla niej zbyt tłuste

Ja nie wypowiadam się na jego temat, gdyż jeszcze nie było mi dane go stosować, ale obiecuję, że nadrobię i podzielę się z Wami również moją opinią.

Peeling
Zalety:
- piękny, długotrwały zapach
- po jego zastosowaniu skóra jest wyraźnie napięta, sprężysta i lekko natłuszczona
- dobrze oczyszcza/złuszcza naskórek
- nie podrażnia

Wady:
My nie mamy do niego żadnych zastrzeżeń :)

Kolejnym kosmetykiem jest olejek od Bielendy, który S. zakupiła z myślą o Walentynkowej kąpieli. Olejek ten zawiera Johimbinę, która uważana jest za silny afrodyzjak oraz piżmo i jaśmin, co daje bardzo przyjemne połączenie zapachowe. Nie zauważyłam, żeby S. wspominała o jakichkolwiek wadach tego produktu, a zalety są następujące:
- intensywny, ładny zapach, który utrzymuje się długo na skórze
- cena!
- poręczne opakowanie/nakrętka
- pieni się :)
- dobrze nawilża ciało

Dwa ostatnie, o których napiszę, mają niestety więcej wad niż zalet, ale nie spodziewałyśmy się po nich zbyt wiele, gdyż nawet cena wskazywała na to, że możemy być mniej zadowolone ;)
Vintage olejek do kąpieli o zapachu żurawinowym oraz sól do kąpieli bebeauty Spa o zapachu lotosu, bo o nich tu mowa, to kosmetyki zakupione po raz pierwszy i na pewno ostatni. 

Olejek/żel Vintage
Zalety:
- nawet dobrze się pieni
- cena

Wady:
- bardzo nieporęczna nakrętka
- piękny zapach (niestety tylko w butelce i chwilę na ciele)
- skóra po nim nie jest jakoś wyjątkowo napięta/sprężysta

Sól do kąpieli
Zalety:
- barwienie wody
- cena

Wady:
- niestety nie zauważyłyśmy, by ujędrniała czy też wyjątkowo wygładzała skórę
- nas drażni jej zapach
 

Podzielcie się swoimi opiniami na temat tych oraz innych produktów tego typu. 
Chętnie wypróbujemy coś nowego.
Życzymy Wam udanego relaksu w to niedzielne popołudnie.
 Keep calm and always smile :)


P.S.WeAreCrazy



 

 

 Garnier mineral vs Garnier NEO

Witajcie!
Nie wiemy, jak u Was, ale tu pogoda nie rozpieszcza - szaro, brudno, mokro i w dodatku wieje, że łeb chce urwać :(. Zaczynamy powoli tęsknić za piękną, zieloną wiosną (na nią niestety trzeba będzie jeszcze poczekać) albo śnieżnobiałą, mroźną i słoneczną zimą (biorąc pod uwagę, że to dopiero styczeń). Mamy nadzieję, że niebawem aura choć trochę się zmieni i nabierzemy większej ochoty do wychodzenia na dwór na dłużej niż do szkoły/pracy albo do sklepu i z powrotem ;).
Tymczasem dzisiejszy post z zupełnie innej beczki. Otóż jakiś czas temu obie zakupiłyśmy (każda dla siebie ze względu na inny typ skóry - S.- normalna, P.- tłusta, ze skłonnością do przebarwień i podrażnień) po dwa różne kosmetyki antyperspiracyjne firmy Garnier i postanowiłyśmy porównać ich działanie - każda z osobna. 
Zobaczcie, jak sprawdził się Garnier mineral invisible w kulce oraz krem antyperspiracyjny Garnier NEO, bo właśnie o nich mowa ;).



P. 

Kulka:

Zalety
- nie podrażnia
- nie wysusza
- ma długotrwały zapach
- nie pozostawia białych i żółtych śladów na ubraniach

Wady
- producent zapewnia o 48h NIEPRZERWANEJ ochrony przed wilgocią, co jest sporym przegięciem. Bywa, że ta ochrona trwa w moim przypadku max 3 godz.
- zapach, który tuż po otwarciu spodobał mi się (floral fresh - fioletowy), nie przypadł mi do gustu podczas dłuższego stosowania
- słabo się wchłania (dałam to do wad, gdyż faktycznie słabo się wchłania w porównaniu z kremem, ale gdy zestawiamy go z innymi kulkami Garnier naprawdę dobrze sobie radzi ;))

Krem NEO:

Zalety
- ładnie pachnie
- bardzo szybko się wchłania
- nie brudzi ubrań
- nie podrażnia
- nie wysusza

Wady
- w moim przypadku bardzo krótko chroni przed wilgocią i krótko pachnie
Bywały dni, gdy po intensywnym spacerze widać było spore plamy potu pod pachami. Być może zraziłam się do niego przez to, że zaczęłam go stosować podczas intensywnej antybiotykoterapii, kiedy to zapach człowieka bardzo się zmienia i potliwość także, jednak ostateczne zdanie na jego temat po dłuższym stosowaniu – używać tylko na noc :)
- cena powala

S.

Kulka:

Zalety:
- nie podrażnia
- nie wysusza
- nie pozostawia plam na ubraniach
- zapach ok, ale nie jest tak wyrazisty jak w NEO
- cena (natomiast mimo ok. 6 zł w promocji, już go nie kupię)
- nie powoduje pieczenia skóry
- moje węzły chłonne nie powiększają się i nie wyczuwam bólu (co niestety dzieje się przy anty w sztyfcie)

Wady:
- nie wchłania się szybko, używany wyłącznie na siłownię lub na noc
- po wysiłku jest niewyczuwalny
- łapie pyłki z ubrań
- nie zapewnia ochrony jaką dają mi antyperspiranty, np. w spray’u

Krem NEO:

Zalety:
 - Różowy (fruity flower) ma intensywny i długotrwały zapach
- szybko się wchłania
- nie roluje się i nie łapie pyłków – gdyż kładziemy krem wyłącznie do nawilżenia skóry, a nie do warstwy białego kremu widniejącego pod pachą
- nawilża skórę
- niewidoczny na ubraniu
- nie powoduje pieczenia skóry
- moje węzły chłonne nie powiększają się i nie wyczuwam bólu
- na mojej skórze jego zapach utrzymuje się bardzo długo

Wady:
 - wysoka cena ok. 15zł (natomiast mnie udało się go zakupić, kiedy wchodziły na rynek jeszcze za 6zł i to by była rewelacja, gdyby w tej cenie pozostał)
- trzy dziurki, które służą do wyciskania anty potrafią się zapychać
- oczywiście nie zauważyłam „intensywnej ochrony przez 48h” ;)



Jak widzicie, dla każdej z nas coś innego oznacza to lepsze. Typ skóry, rodzaj aktywności, tryb życia i dieta na pewno mają ogromny wpływ na to, co dla każdego jest dobre/lepsze, nawet w kwestii doboru antyperspirantu. 



Zanim jednak trafimy na ten zupełnie odpowiedni, wiele z nich wpadnie w nasze ręce celowo bądź przypadkiem :)

Jesteśmy ciekawe, jak to wygląda u Was. 

Znalazłyście już swoje ulubione kosmetyki do codziennej ochrony? 

Na co zwracacie uwagę podczas ich wyboru?

  P.S.WeAreCrazy

 

 

Prezenty świąteczne i życzenia na Nowy Rok 

Witamy po raz pierwszy w nowym 2015 roku!
Dzisiejszy post traktujemy luźno, jak na dzień po nocy Sylwestrowej przystało ;)
Mamy nadzieję, że dobrze się bawiliście i nabieracie już sił do zmierzenia się z codziennością. My spędziłyśmy tę noc w dość nietypowy dla nas sposób. Po raz pierwszy poszliśmy na Sylwestrowy maraton filmowy do Multikina,a to wszystko przez to, że S. jutro ma egzamin (pierwszy z sześciu w ten weekend). Do wyboru były dwa zestawy, przy czym my wybraliśmy ten z filmami akcji i dramatami, bo komedie nie są dla nas, a i tak najlepiej byłoby, gdyby był jeszcze zestaw numer trzy, zawierający horrory i thrillery ;) 
Nie obyło się bez problemów technicznych, co poskutkowało przesunięciem pierwszego filmu na szary koniec (z korzyścią dla nas, bo ten miał najmniej interesujący zwiastun), ale zostaliśmy pozytywnie zaskoczeni numerem dwa pt. "John Wick", który polecamy fanom kina akcji :)
Mimo kontroli na bramce udało się nam przemycić trochę alkoholu (cóż za niefart dla ochroniarza, który z czterech możliwych toreb/plecaków wybrał dwa te, które nie zawierały %!) i mamy nadzieję, że i u Was nie obyło się bez niego w taką noc - oczywiście kierujemy te słowa do pełnoletnich odbiorców ;)
 Przejdźmy do równie przyjemnego tematu - świątecznych prezentów.
U nas w tym roku prym wiodły te z branży kosmetycznej, ale mama wyłamując się zakupiła nam koronkowe body (S. ma czarne z rękawem 3/4 i w połowie zakrytymi plecami, ja zaś mam białe z długim rękawem i całkiem odkrytym tyłem, każde też ma inny koronkowy wzór). 
Oto, co zasiliło naszą toaletkę:


Część z nich stanowią prezenty przez nas zażyczone, na niektóre jeszcze czekamy (m.in. komplet nowych pędzelków do makijażu).
Jak widzicie otrzymałyśmy sporo lakierów i nowych mascar, kosmetyki do pielęgnacji włosów. Jak na fizjoterapeutę przystało, S. dostała kilka produktów przydatnych do masażu. Niektóre już zdążyłyśmy przetestować, inne leżą w opakowaniach. I tu kilka słów chciałyśmy napisać na temat szczotki TT. Recenzji na jej temat jest mnóstwo, jest ona bardzo zachwalana przez dziewczyny, my też widzimy podobne zalety, S. jednak dopatrzyła się w niej kilku wad:
  • włosy, które w niej pozostają, ciężko się wyciąga - na takim kolorze szczotki jest to dobrze widoczne,
  • szczotka, którą ma S. jest absolutnie przystosowana dla osób praworęcznych. Podobno są TT kompaktowe, które być może są bardziej uniwersalne,
  • faktycznie powoduje mniejsze elektryzowanie się włosów, ale kiepsko wyglądają przeczesane nią, krótkie włosy. 
Jeszcze kilka słów na temat wspominanych często gumek do włosów Invisiboobles (te małe żółte sprężynki ;)). Póki co, jest ok, ale bez większych podniet. Zostaną dokładnie przetestowane podczas biegania ;)

Kończymy, bo tarta jabłkowa już się rumieni w piekarniku :)
Pochwalcie się tym, co dostałyście i jak minął Wam Sylwester. 
Wszystkiego dobrego w tym 2015 roku. Niech będzie lepszy od ostatniego. Spełnienia choć części marzeń, wytrwałości w postanowieniach i full poweru na cały rok! :*

P.S.WeAreCrazy

 

Pielęgnacja ust 

W okresie jesienno - zimowym postanowiłyśmy pochylić się na ochroną ust, ponieważ w tym czasie najbardziej narażone są one na działanie różnych warunków atmosferycznych, a także nagłe zmiany powietrza (ciepłe - zimne, suche - mokre).
Właśnie to powoduje, że nasze usta stają się spierzchnięte, popękane, słabo nawilżone i potrzebują naszej pomocy przy regeneracji.
Najprostszym sposobem na to jest zakupienie jakiegoś balsamu czy pomadki, które oferują nam apteki, bądź drogerie. 

Poniższa fotka przedstawia te, które stosujemy, bądź mamy zamiar stosować w tym roku.

1.Malinowe masło NIVEA używane było przez nas w zeszłym roku i jest tak wydajne, że mimo, iż obie go stosowałyśmy, mamy je do dziś.


Zalety:
  • piękny zapach
  • smak, który nie przeszkadza przy oblizywaniu warg (staramy się nie oblizywać, bo to niewskazane, ale różnie z tym bywa niestety)
  • super wydajny
  • długotrwały
  • producent wspomina o tym, że usta przy stosowaniu są "niezwykle miękkie" i całkowicie się z tym zgadzamy
 Wady:
  • nieporęczne opakowanie, a tym samym aplikacja (musisz nakładać paluchem ^^)
  • niezbyt łatwe otwieranie
  • dla niektórych cena ok. 9,50zł

Właśnie ze względu na te wszystkie atuty, postanowiłyśmy zakupić także kokosowe. Mamy nadzieję, że również się sprawdzi.



2. Isana pomadka do ust (produkt Rossmana)
Stosowana wyłącznie przez P. na tyle długo, żeby porzucić ją kiedy okazało się, że nie stanowi przedmiot pożądania.
Zalety:
  • cena ok 4,50
  • wygodna aplikacja (jak to przy pomadkach bywa)
  • spełnia działanie nawilżające
Wady:
  • zbyt ciężka
  • tworzy klejącą się warstwę
  • spierzchnięty naskórek odrywa się (wygląda to nieestetycznie)
Ogólnie nie przypadła P. do gustu.

 

3. Pomadki NIVEA
Jak zapewne się domyślacie mają one podobne działanie do masła.
Więc wady i zalety są podobne, natomiast ich cena to ok. 7,50zł. W porównaniu do balsamu NIVEA nakład się je lepiej.  Jednak nie każda z nich zapewnia nam tak dobre nawilżanie. Dlatego na zimę polecamy hydro care (niebieska pomadka). Szminki NIVEA stosowałyśmy będąc w podstawówce i teraz też do nich wracamy ;)




4. L'biotica hydro lip therapy - balsam do ust dostałam gratis do tabletek w aptece. Gdyby nie to, że był to dodatek, na pewno bym go nie kupiła.

Zalety:
  • natychmiastowe nawilżenie
  • nie klei się
Wady:
  • odpychający apteczny smak
  • cena średnio 9zł
  • nietrwały 
Naszym zdaniem cena jest stanowczo wygórowana, bo choć miło zaskoczyło natychmiastowe i głębokie nawilżenie, nie trwało ono zbyt długo, a fatalny, rycynowy smak psuje cały efekt.


 Yves rocher
5. Czerwony malinka (mój balsam)

Zalety: 
  •  nadaje kolor ustom
  • nie tworzy klejącej powłoki
  • piękny zapach
Wady:
  • ciężko się go nakłada, mimo formy pomadki
  • cena 9,90
  • nie jest zachwycająco długotrwały

Ciężko stwierdzić czy do niego wrócę

6. Masło Karite - (balsam regenerujący P.)

Zalety:
  • zapach
  • łatwa aplikacja (nie jest tak zbity jak malinka)
  • długotrwałe nawilżenie
  • faktycznie skóra jest delikatniejsza
Wady:
  • cena 9,90
  • niezauważalny stopień regeneracji

Bardziej ochronny niż regenerujący, ale być może zbyt krótko jest stosowany, by można to określić.
Pięknie pachnie, ale P. nie wie czy zdecydowałaby się na ponowny zakup.


Generalnie uważamy, że warto jest zakupić balsamy czy pomadki do ust na okres jesienno - zimowy, jakiekolwiek one by nie były. Pamiętajmy tylko, by do tych słabiej działających zastosować naturalny, wspomagacz (peeling miodowo - cukrowy) czy maseczki nawilżające z banana (olej rycynowy + banan + śmietana) lub po prostu miodu.
Sprawdzajcie również skład i unikajcie wszystkiego co zawiera alkohol, gdyż ten przesusza skórę.

Co Wy stosujecie do pielęgnacji ust?

Może macie jakieś domowe metody?

Zapraszamy do komentowania i obserwowania naszego bloga :)
Oraz polubienia nas na facebook'u
Klik

 

 

DOVE  

 To marka kosmetyków, z którą nie rozstajemy się już od kilku lat. I choć spośród kosmetyków pielęgnacyjnych możemy wymieniać wiele firm , które „wpadły” w nasze ręce, ta okazuje się być tą, której nigdy nie opuszczamy. 

Ich mydła okazały się być zbawienne, gdy obie miałyśmy problemy ze zwiększoną potliwością w okresie dorastania, a i teraz – kiedy jesteśmy dorosłymi kobietami – spisują się one na medal. 
Zalety: 
  • pięknie pachną, a ich zapach utrzymuje się przez wiele godzin
  • nie podrażniają skóry
  • nie przesuszają jej
  • nie wymydlają się zbyt szybko
 Wady:
  • niestety dla wielu, ich cena pozostawia wiele do życzenia :( 
  • co do stosowania ich  na twarzy – P. ma cerę problematyczną, która wymaga odpowiedniego traktowania i niestety ich mydła – jak każde inne – również powodują wypryski. Pozostają płyny micelarne.
Płyny do kąpieli 
Zalety:
  • pięknie się pienią
  • równie dobrze pachną
  • nie przesuszają skóry :)
  • w dodatku są dość wydajne.
Nie pamiętamy jak sprawują się szampony, gdyż przez ostatnie lata nie gościły one na naszych łazienkowych półkach, ale będziemy miały okazję napisać i o nich, gdyż dostałyśmy takowe w prezencie. O odżywkach do włosów nie jesteśmy w stanie nic napisać na dzień dzisiejszy, ale obiecujemy, że przetestujemy kilka z nich. 

Antyperspiranty – te cenimy sobie tak samo, jak mydła, choć staramy się zastępować je również egzemplarzami z innych firm, o których też na pewno wspomnimy. 
Zalety:
  • trwałość i różnorodność zapachów, spośród których każdy wybierze coś dla siebie.
Wady:
  • może być ich cena, ale zdarzają się spore obniżki :)

Kosmetyki te bardzo lubimy i cenimy :)
A wy co sądzicie o produktach Dove?
Pozdrawiamy cieplutko! :)


P.S.WeAreCrazy

 

Kabuki

Przyszła pora na przegląd fluidów, gdyż okazuje się, że większość jest letnich (czyt. zbyt ciemnych).
Poza tym pędzli nigdy za wiele, dlatego też zdecydowałyśmy się na to, co widoczne na poniższej fotce :).

 

Wiemy, wiemy, że znowu yves rocher, ale już przygotowujemy dla Was recenzje także innych marek.
Fluid ten P. zakupiła po raz pierwszy. O wszelkich innych używanych przez nas do tej pory podkładach będzie odrębny post - tam napiszemy, które lubimy, których nie polecamy - natomiast dziś już jesteśmy w stanie wspomnieć o tym, że ten z yves staje się jednym z najbardziej ulubionych.


Plusy:
  • pięknie pachnie
  •  P w końcu znalazła kolor idealnie dopasowany do cery
  • nie jest ciężki
  • nie warzy się na twarzy ( jak niektóre, o których wspomnimy) 
Minusy:
  •  na dzień obecny niewykryte ^^

A teraz coś, co chciałyśmy kupić od dawna - pędzel KABUKI. Największy minus - brak rączki :(.
Dziewczyny głównie wykorzystują go do nakładania pudru, my natomiast aplikujemy nim fluid.
Pędzelek miał być wzięty w perfumeriach SEPHORA, lecz kupując większą ilość kosmetyków w YR otrzymałyśmy próbki, torbę, broszurki z promocjami, rabat na cały zakup oraz zaproszenia na bezpłatne makijaże, z których jednak nie skorzystałyśmy z braku czasu :(
Z czystym sumieniem możemy polecić pędzel i fluid.
Pozdrawiamy! :*


P.S.WeAreCrazy

 

 

Co zrobić gdy włosy wypadają garściami?

To pytanie nasuwa nam się właśnie w okresie jesiennym i frustruje wiele kobiet.
Z racji tego, że przydarzyło to się jednej z nas (mowa tu o S.), chciałybyśmy poświęcić temu tematowi chwilkę. Zdarzyło się w zeszłym roku i o tej porze roku ponowiło się.
Włosy S. leżały wszędzie. Ich widok zaczął przerażać. Leciały do wanny, lekko rozczesywane,
w dużych ilościach zostawały na grzebieniu lub szczotce. Podczas suszenia spadały gdzie popadnie
- na pralkę, zlew, podłogę, dywanik - i było ich tam za dużo.
"Myślałam, że będę łysa. Włosy wypadały mi garściami. Nie dość, że cienkie,  jeszcze bardziej traciły na objętości. Totalna załamka - do oczu cisnęły się łzy..."- mówi S.
Ale nie!  S. nie lubi się poddawać i tym razem także podjęła walkę o "być albo nie być" dla jej
włosów :)


Na początku zakupiłam w aptece szampon przeciw wypadaniu włosów RADICALmed  (myłam nim głowę co 2 dzień) + odżywkę w spray'u tej samej firmy (niewidoczna na zdjęciu) stosowaną
na mokre włosy przed suszeniem.

Kolejny produkt odżywka/wcierka (widziałam, że bywają także takie w spray'u)  JANTAR.
Jest bardzo przydatna we włosowej kuracji, ale warto pamiętać o tym, by stosować ją regularnie. W moim przypadku wcierka nie zdała egzaminu tylko ze względu na czasochłonność podczas jej nakładania. Zapach ładny, a cena jak za 2 produkty opisane powyżej.
Tabletki - w zeszłym roku była to belissa, natomiast w tym przerzuciłam się na coś zupełnie innego i tańszego - nowy produkt L'BIOTICA z GRATISAMI (błyszczyk bądź serum do paznokci).
W przypadku tabsów również warto być systematyczną i brać po jednej tabletce dziennie. Kuracja tabletkami powinna trwać 3 miesiące - nie krócej, gdyż nie będzie widać efektu ich działania. Ta metoda u mnie bardzo się sprawdziła :)
Następne tabletki, które mi pomogły, to calcium pantothenicum jelfa.
Pamiętajmy, że z ich ilością nie możemy przesadzić, niektóre dziewczyny wspominają o 6 na dzień. Ja brałam maksymalnie 5 i efekty też były widoczne. Kuracja powinna trwać również 3 miesięce. Po nich należy zrobić długą przerwę w ich braniu, zanim rozpoczniemy kolejne opakowanie.
Sprawdzają się genialnie. Włosy przestają wypadać i stają się mocniejsze.
Wadą jednak jest to, że trzeba liczyć się z porostem włosów nie tylko na głowie
i zadbać przy tym o częstszą depilację nóg czy miejsc bikini :)
I jeszcze jeden  bardzo fajny produkt, szampon yves rocher wyciąg z białego łubinu, który stopniowo ogranicza wypadanie włosów. Plusem jest jego cena :), minusem intensywny i specyficzny zapach, ale jest on do zniesienia :)


Grab a bargain 
 Ostatni weekend kalendarzowego lata postanowiłyśmy poświęcić zakupowemu szaleństwu.
Uzupełniłyśmy nie tylko szafy, ale także nasz kuferek, w którym przechowujemy akcesoria do makijażu :)

Będąc w jednej z galerii, mijałyśmy stoisko sklepu INGLOT i pewnie gdyby nie rabaty wycięte zjednej z gazet, przeszłybyśmy obok niego z przekonaniem, że nie mamy tyle kasy, by cokolwiek tam wówczas kupić.
Obie jednak spojrzałyśmy na siebie wymownym wzrokiem i zaczęłyśmy łowy.

Oto, co nabyłyśmy:



1. Cień do powiek M3
2. Cień do powiek z aplikatorem
3. Baza pod cienie do powiek
Dodamy tylko, że po uwzględnieniu rabatów, za wszystko zapłaciłyśmy tyle, ile zapłaciłybyśmy za samą bazę gdyby nie one :)

P.S.WeAreCrazy



Dzisiaj nie bardzo wiedziałam od czego zacząć i z pomocą przyszła mi S., która tekstem:
„Każda z Was chyba zmywa tapetę z twarzy, żeby rano nie używać dłuta”
rozbawiła mnie prawie do łez i postanowiłam się tym z Wami podzielić.
Do rzeczy już!Przedstawiamy Wam cztery produkty, które służą do zajmowania się naszą cerą podczas zmywania makijażu.




1.      GARNIER Essentials – mleczko do demakijażu dla skóry wrażliwej. Bezzapachowe i bezalkoholowe, które podobno usuwa makijaż z twarzy i oczu. No właśnie – podobno! Jeśli mamy na myśli twarz (policzki, szyja itd.), to nie jest z nim tak źle. Gorzej niestety (przynajmniej w naszym przypadku) z usuwaniem makijażu oczu. Zawodzi nawet, kiedy chcemy pozbyć się zwykłej mascary. Trochę lepszy efekt uzyskujemy, gdy zamiast bezpośrednio na płatek kosmetyczny, mleczko najpierw nałożymy na opuszki palców, którymi rozsmarujemy je na powiekach. Nie jesteśmy na nie, ale na pewno spróbujemy użyć innego mleczka do demakijażu.
2.      Yves Rocher Sebo vegatal – oczyszczający płyn micelarny 2w1 dla skóry mieszanej i tłustej. Płyn ma przyjemny, orzeźwiający zapach i wielkim plusem jest to, że nasza skóra po jego użyciu naprawdę się nie świeci. Jesteśmy na TAK, pod warunkiem, że skóra potrzebuje zmatowienia.
3.      Yves Rocher Pur BLEUET – dwufazowy płyn do demakijażu oczu z wyciągiem z bławatka. Jak tylko zaczniemy go używać, damy znać co do efektów. Na chwilę obecną podobają się nam jego niebieskie bąbelki :P
4.      Yves Rocher Pur BLEUET – woda do demakijażu twarzy i oczu z wyciągiem z bławatka. Jest napisane, że doskonale usunie makijaż oraz zanieczyszczenia i nie omieszkamy tego sprawdzić. Póki co jego zapach nas odpycha.

Miałam napisać „dawno temu”, ale nie! Jeszcze całkiem niedawno obie myślałyśmy, że kosmetyki Yves Rocher (sklep internetowy) są nie na naszą kieszeń. Zdziwiłyśmy się, kiedy odkryłyśmy, że zostawiamy u nich mniej pieniędzy niż w Rossmannie. Poza tym zawsze mamy tam jakiś prezent czy rabat.

Ogólnie pisząc, polecamy ich kosmetyki, bo są tworzone na bazie naturalnych składników, które nasze włosy kochają (ale o tym w innym poście) – nie zawierają sztucznych barwników i silikonu no i są tanie :)

P.S.WeAreCrazy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz